BLOG

tfusz


 

22.10.2015

Słowem wstępu:
Rozpoczęcie będzie krótkie, bowiem podejście do sprawy było zbyt długie. Zaczynam regularnie pisać o kulturze i stwierdzam, że z ciężkim sercem i przekorą wymyśliłem tytuł cyklu moich rozważań, które na co dzień plączą mi się w głowie niczym pajęcza nić. Z jednej strony bowiem stoję z tarczą przed kulturą jako animator, z drugiej będę ją trochę atakował – w szczególności tą mi najbliższą lokalną Lubartowską. Mam nadzieję, że moje wywody poskładają się w rezolutną całość i razem z Tobą, drogi czytelniku, będę się przy tym dobrze bawił.

PS. Rozważanie pierwsze jest na dole tej strony, natomiast kolejne idą ku górze. Z owej góry przepraszam za chwilowe utrudnienia w czytaniu tekstu w ten sposób.


03.11.2015

Jak finansować kulturę?

Zacznę może od ogłoszenia, które pojawiło się dziś na „praca w kulturze i sztuce”, a bliżej określając od jego treści..

W pewnej firmie poszukują fundraisiera i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w wymaganiach jest zaznaczone „co najmniej jeden udokumentowany przypadek pozyskania środków pieniężnych od sponsorów o wartości nie mniejszej niż 100 000 PLN netto lub dwa udokumentowane przypadki pozyskania środków o wartości nie mniejszej niż 50 000 PLN netto na
realizację przedsięwzięcia kulturalnego”

Być może jestem zbyt naiwny, i nie znam się na świecie, ale nie znam wśród moich znajomych osoby, która nie chciałaby mieć takich kwot na działania kulturalne. Niedosyt finansowy w kulturze jest bardzo duży. I mimo tego 1% na kulturę, nic nie zapowiada, że będzie lepiej. Wracając jednak do oferty pracy. Zastanawiam się kto mógłby startować na to stanowisko – może jakiś zatrudniony na umowę zlecenie sezonowany pracownik Warsztatów Kultury? Bo przecież, za minimalną krajową ktoś obraca tam takimi pieniędzmi. I rzec można, że pracownik x spełnia wymagania bowiem pozyskał na noc kultury 100.000zł, choć sponsorzy byli tylko małym % tego wydarzenia.. ale liczby to są liczby.

Proces pozyskiwania pieniędzy na kulturę nie jest łatwy. I na pewno nie każdy potrafi to robić. Ba! Mało osób potrafi. Śmiało mogę stwierdzić, że gdyby odciąć środki samorządowe od ośrodków kultury i kazać „sobie radzić” to 99% instytucji padłaby po miesiącu. No może dwóch… Kilka by próbowało działać na zwolnionych obrotach. A zaledwie promilowy ośrodek działałby dalej.

Jesteśmy obecnie w czasie intensywnych zmian politycznych, gospodarczych, społecznych i technologicznych. To wszystko tworzy i daje wielkie możliwości, jak i zagrożenia. Dla kultury największym zagrożeniem jest jej cenzura i odcięcie od środków finansowych. Pierwsze zjawisko jest kontrowersyjne, prowokujące do refleksji i wymagające ciągłej weryfikacji sądów. Drugie natomiast, bliższe moim zainteresowaniom, nie wymaga w moim uznaniu dłuższego rozważania a udzielenia odpowiedzi: Jak? Jak pozyskiwać fundusze na działania kulturalne?

Dostępne środki zewnętrzne na kulturę możemy podzielić na: unijne, ministerialne, samorządowe oraz prywatne. Te ostatnie są najtrudniejsze do pozyskania. Odpowiedzią jest fundraising, czyli profesjonalne proszenie (tfu, chciałem napisać żebractwo) Jeżeli zbierałeś, drogi czytelniku, kiedykolwiek pieniądze na kulturę to wiesz o czym piszę. Nie będę się rozwodził długo na ten temat..

Z pewnością metody obecnie dostępne będą kontynuowane i ulepszane. W tym kontekście docenia się coraz bardziej bezpośredni kontakt, ręcznie pisane listy, prośby telefoniczne. Budowane i podtrzymywane w ten sposób relacje mogą wynagrodzić polskimi złotymi na koncie. Rozwój technologii natomiast sprawia, że sposób komunikacji w społeczeństwie się zmienia. Dlatego też metody rozszerzone zostają o nowe interaktywne formy. Mocno rozwijają się różnego rodzaju wypowiedzi wideo (patrz np. mafia dla psa). Z pewnością docenicie tę formę komunikacji i im szybciej wdrożycie ją w swoje działania tym lepiej dla was.

Nowym trendem, który już następuje w krajach zachodnich takich jak Niemcy czy Anglia jest nastawianie się fundraisingu na komunikację za pomocą urządzeń mobilnych. Adaptowane są na potrzeby trzeciego sektora nowe metody, które dotychczas sprawdzały się w biznesie. Wyróżnić należy:

• Płatności przez SMS – dotyczą młodych darczyńców, którzy na co dzień komunikują się tym sposobem. Darowizna przekazywana jest poprzez wysyłanie SMS-a do organizacji. Darowizny przez SMS są kierowane do centralnego systemu, dzięki czemu łatwiejsze jest utrzymanie stałego kontaktu z darczyńcami i budowanie z nimi długoterminowych relacji.

• Przelewy SEPA – usługa dotyczy waluty euro i pozwala na przelanie pieniędzy pomiędzy rachunkami banków na terenie Unii Europejskiej oraz Islandii, Liechtensteinu, Norwegii i Szwajcarii. Zaletą jest szybkość transferu środków, który wynosi wyłącznie jeden dzień roboczy. Usługa ta pozwala na skuteczne rozszerzenie swoich działań fundraisingowych na wszystkie kraje UE.

• Rzeczywistość rozszerzona – system łączący świat rzeczywisty z tworzonym komputerowo. Szczególnie znajduje to zastosowanie w rozszerzeniu działań marketingowych.

• QR Code – usługa dla posiadaczy telefonów komórkowych zapewniająca szybki i łatwy dostęp do zakodowanych treści. Technologia ta daje możliwość przekierowania na strony www, odczytania tekstu na wyświetlaczu telefonu, przekazania „wizytówki” czy też uzyskanie wiadomości SMS, którą można wysłać bez potrzeby jej wpisywania za pomocą klawiatury.

• Venture Philanthropy – czyli inwestycje w działania społeczne będące w początkowej fazie rozwoju. Jest to forma finansowania innowacyjnych, a przez to obdarzonych ryzykiem, projektów społecznych. Forma ta zaczyna odgrywać ważną rolę w dywersyfikacji rynków kapitałowych dla organizacji non-profit. Jak na razie skala tego typu inwestycji jest mała, ale rokuje dobrze na przyszłość.

• Marketing szeptany – działania marketingowe mające za zadanie dotrzeć do odbiorcy w formie bezpośredniego, spontanicznego przekazu ustnego. Jest to mocno rozwijająca się forma promocji, ze względu na dużą wiarygodność komunikatów.

• Apps – oprogramowanie stosowane na szeroki zakres urządzeń. W dużym stopniu dzięki tego typu aplikacjom działają platformy crowdfundingowe czyli formy finansowania społecznego w Internecie.

• SMP – Social Media Policy – polityka social media stosowane jest w celu ujednolicenia celów i zakresu języka jakim będzie się posługiwała organizacja.

• Opowiadanie historii – działania fundraisingowe rozwijają się w kierunku opowiadania historii, co mocniej angażuje odbiorców w ideę danego działania. eCampaigning – kampanie społeczne mocno rozszerzą się na działania w sieci www. Przesunięcie ze standardowych form działalności jest już dostrzegalne.

Nic nie pozostaje, jak tylko pozyskiwać pieniądze Emotikon wink
Do dzieła!

http://myevergreen.art.pl/wesprzyj-nas/


25.10.2015

O sprawach mało ważnych,
czyli o Kulturze.
Rozważanie dziewiąte: Będzie… tylko co?

Lada chwila wybije 00:00 i nastanie cisza. W końcu w telewizji będziemy mogli obejrzeć wyczekiwane seriale, a w radio posłuchać muzyki. Bez paplaniny i brzydkich mord. Zanim to jednak nastąpi przeanalizuję wczorajszy „odlot” w hali odlotów. Program ten doceniam za całokształt i chętnie go oglądam. Wydaje mi się, że dotychczas wszystkie obejrzane przeze mnie odcinki rozwinęły i rozszerzyły mój pogląd na kulturę. Wszystkie do wczoraj…

Nie dziwie się, że w trakcie kampanii nie było słychać nic o kulturze. Ba, kultury nie było nawet widać. Nie napiszę pewnie nic odkrywczego jeżeli wszystkich wsadzę do jednego worka i nazwę ogólnie dziadostwo. Dziadostwo przyszło wczoraj do hali odlotów i rozmawiało o kulturze.Zanim przejdziemy do podsumowania całej tej paplaniny polecam obejrzeć Abelarda Gizę, który na wałkowany temat ma sposób! –https://www.youtube.com/watch?v=IfnBbF9wf00

.
.
.
.
.
.
.
Pośmialiśmy się i wracamy do realiów, które niestety tak rozweselające nie są. Wczorajszy program bardziej mnie sfrustrował niż dał odpowiedź – na kogo głosować. Nie bardzo też wiem, jak opisać to widowisko. Szkoda… szkoda jak cholera zmarnowanej godziny. Domyślam się, że nie jestem odosobniony w tej myśli. Spróbuję jednak podsumować w kilku zdaniach (bezimiennie rzucając komitetami):

RAZ
Prowadzący sobie nie poradzili.
DWA
Artyści – „Niech Pan skończy te swoje brednie”.
TRZY
Wizja PIS, przedstawia się cenzurą…
Wizja Korwina, brakiem kultury…
Wizja Razem, introwertyzmem…
Wizja Kukiza, dyletanctwem…
Wizja PO, kontrowersją … (oczywiście wobec PIS)
Wizja PSL, ogólnikami…
Wizja Zjednoczonej Lewicy, normatywnością…
Wizja Nowoczesnej, fakultatywnością…

Żal. Ale wybrać kogoś trzeba.

http://vod.tvp.pl/audycje/kultura/hala-odlotow/wideo/kultura-i-polityka-22102015/21938210

Ps. Nie polecam oglądać.
Ps. 2. Polecam się wypowiedzieć.


22.10.2015

O sprawach mało ważnych,
czyli o Kulturze.

Rozważanie ósme: Stanowisko wysoko postawione.

W dzisiejszym rozważaniu, na cztery dni przed wyborami, kontestować będę uczciwe zatrudnienie w jednostkach kulturalnych. Wspomniałem o wyborach – bo tycza się one zarówno przyszłości polityki kulturalnej oraz kadry w instytucjach kulturalnych, jak i samego trybu „działania” tego całego systemu.

Jeżeli istnieje jeszcze ktoś, kto naiwnie myśli, że istnieje jeszcze takie miejsce, w którym nie istnieją układy to niech skończy czytać na tym etapie to rozważanie. Nie jest moim celem bowiem, zepsucie jego rzeczywistości.

Otóż uogólniając, zatrudnienie w instytucjach kultury to ściema, która zazwyczaj odbywa się nawet bez konkursów. Wszystko łączy się oczywiście z polityką i byciem „za” lub „przeciw”. Dlatego też czekam na wyniki najbliższych wyborów i roszadę, która nastąpi od góry w dół. Być może dla mnie i kultury będą to lepsze zmiany. Wracając jednak do konkursów osobiście wnerwia mnie ich brak. Wydaje się to być w szczególności nieuczciwe dla młodych idealistów, którzy wypuszczeni niczym zlęknione sarnie (forma w celowniku użyta specjalnie), błąkają się po wyciętym lesie ofert pracy.

Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi należy szukać w ustawie o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, która pozwala na zatrudnianie odpowiednim organom władzy osób bez konkursów. Jedyna zasada – wójt, burmistrz, czy też prezydent – musi zasięgnąć opinii odpowiednich związków zawodowych i ngo o profilu kulturalnym.

A teraz przykłady z naszego rodzimego piekiełka:

Biblioteka Miejska w Lubartowie –http://lubartow.pl/pliki/zarzadzenia/6/6-708-14.pdf
Muzeum Ziemi Lubartowskiej –https://umlubartow.bip.lubelskie.pl/upload/pliki/7-13-14.pdf
Lubartowski Ośrodek Kultury –https://umlubartow.bip.lubelskie.pl/upl…/pliki//7-156-15.pdf

Podobnie jest w większych miastach, powiatach, województwach czy też na szczeblu krajowym. Wszystko gdzieś doszczętnie zanika w czeluściach Biuletynów Informacji Publicznej.

I gdy widzę, i opisuję, to…
stawiam sobie kolejne pytanie. Czy konkurs by coś zmienił? A może potrzebna jest zmiana całego systemu?


23.02.2015

O sprawach mało ważnych,
czyli o Kulturze.

Rozważanie siódme: Pojawia się i znika.

Nocą moje myśli intensyfikują się i wpadają w nieustanny bieg. Z rana głowa jest już tak zmęczona, że nie myśli. Dopiero kawa oznacza powolny rozruch, i tak rozkręcam się do wieczora. Taki tryb nocnego marka, który można przyrównać do wszystkiego. A jak do wszystkiego to i do kultury.

Z kulturą jest trochę jak z dniem i nocą – naprzemiennie pojawia się i znika. Spróbujmy to uznać obecnie za oczywistą oczywistość i przyjrzeć się sprawie z bliska. Otóż, drogi czytelniku, piszę ten tekst nocą, a czytany będzie jak podejrzewam za dnia. Choć i w noc kolejną też być może…

Albo nie, z kulturą jest trochę jak z kawą. Robisz ją z rana, i wypijasz gdy jest ciepła. Czasem trochę w niej zamieszasz – cukier, słodzik czy też trochę mleka. Niektórym wystarczy przycisnąć odpowiedni guzik i sama się tworzy. Gorzej jak zapominasz o tym, że miałeś ją wypić i robi się zimna. Wylewasz wtedy wszystko do zlewu. I robisz kolejną kawę. I tak czasem do wieczora lub też do następnego dnia.

Wszystko wydaje się być tak proste i poukładane. Na co dzień nawet nie zastanawiamy się jaką kawę lubimy. Dopiero wyjście do lokalu komplikuje nam wszystko. Ja na przykład nigdy nie wiem jaką kawę mam wybrać gdy siedzę w kawiarni. Nie wypada przecież powiedzieć kelnerowi daj mi dwie łyżeczki do kubka, jedna z górką cukru… no mleko też. Myślisz, że wiedziałby co robić? Zaraz by się pojawiło dodatkowych kilka pytań: Czy zamawia Pan parzoną w tygielku? W ekspresie? Arabica? Indica? Mleko sojowe? Cukier trzcinowy?

I tak samo z kulturą. W domu wiemy co nam się podoba. Ale gdy już wyjdę poza mój komputerowy kącik przed którym spędzam większość mojego ziemskiego życia nie wiem co wybrać. Bo niby koncert Kultu ale 50 zł, no nie wiem… przeliczam w głowie i stwierdzam, że mam fajne słuchawki i lepiej mi będzie siedzieć samemu i obejrzeć koncert z nagrania TVP. A możeby tak wyjść do teatru? No nie wiem, jakoś ten Szekspir do mnie nie przemawia. A może by tak do kina? Niee.. jeszcze będą mi szeleścić nad głową popcornem. Mam projektor odpalę film w domu. I tak w sumie już przesiedziałem to wszystko, więc perspektyw na dziś brak. Ale dzień jakoś zleciał…

No dobra, ale czasem znajduję w sobie tą wielką moc i tworzę coś ot tak dla ludzi i siebie. Ot choćby festiwal. Zaznaczając –taki twórca festiwalu zawsze wypija zimną kawę i na to nie narzeka. Ba! Cieszy się gdy ma zimną. No i noc dla niego nie istnieje i z dniem się zlewa. Czasem nawet nie wie które to które. Ale najczęściej to sobie zadaje takie proste pytania: Kogo zaprosić? Skąd wziąć pieniądze? Jak zorganizować technikę? Jak wypromować wydarzenie? Jak wykarmić ludzi? Jak zachęcić wolontariuszy? Jak załatwić pozwolenia? Jak zabezpieczyć teren? Jak … ? A na końcu, po wszystkim, zadaje sobie jedno podstawowe najważniejsze pytanie: Po Co? I raczej nie odpowiada na nie.

A mnie trapi jeszcze jedno: Co się stanie jak dostawcy kawy zabraknie?

Ps. Przepraszam za składnię, w nocy ciężko pisać składnie.


20.02.2015

O sprawach mało ważnych,
czyli o Kulturze.

Rozważanie szóste: Nowe jest trendy.

Bach! Zabrzmiało w głośnikach. Myślisz – muzyka, a to tylko elektronika. I tak wszystko się spala w pół dźwięku cala. Później trafia na kabel, gdzie szumu nabiera i już oglądasz teledysk jak się panna rozbiera. Sztuka, ludzie sztuka, kto znajdzie ten już nie szuka.

Zacznę od tego, że przewrotna jest dziś rzeczywistość. Przy śniadaniu przysłuchuję się radiu, w którym szczęśliwi radiosłuchacze mają dokończyć utwór muzyczny śpiewając go do słuchawki. Zdarzyło się to kilka dni temu, gdy jadłem kanapkę z żółtym serem. Pani w wieku produkcyjnym bacznie wsłuchiwała się w pierwszą część utworu, by móc sprawnie dokończyć parę fraz słownych. No i niestety. Wybrzmiało tylko jakieś zachrypnięte lala hmm.. ba.

Pisząc nieładnie – pewnie się wkurzyła. Niełatwo jest bowiem śpiewać pani, która przez pół swojego żywota uczyła się rosyjskiego, po angielsku. A takie nowoczesne teleturnieje teraz mamy. Zresztą usłyszeć polski utwór w topowym polskim radio (nie chodzi mi tu o Polskie Radio) jest dość trudno. Czasem się trafi angielski śpiewany przez Polaków. Ale czy to to samo?

Nie chciałbym być odebrany źle w swoim rozważaniu. Bardzo doceniam twórczość dzisiejszych rodzimych artystów. W szczególności tych niszowych, którzy dzięki swojej niesamowitej twórczości, małymi krokami wybijają się i grają na zagranicznych scenach. Brakuje mi jednak coraz bardziej Polski w Polsce i stwierdzam, że dopiero za granicą czuje się bardziej Polakiem. Na podsumowanie dodam – jutro jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Nie zapomnijmy być Ą i Ę.


17.02.2015

O sprawach mało ważnych,
czyli o Kulturze.

Rozważanie piąte: W tym sęk…

Niejako rozważanie to jest rozwinięciem pierwszego. W pierwszym zaznaczałem, że wszyscy zamyślają się nad kulturą. I chcąc sprawdzić czy oby na pewno tak jest przeszukałem lokalne BIP-y. No i natrafiłem na plan pracy na ten rok komisji o znamienitym tytule Edukacji, Kultury i Sportu Rady Powiatu w Lubartowie.

I ten temat jest krótki jak moje dzisiejsze rozważanie – im też się chyba za bardzo nie chce. Zobaczcie w załączniku…

http://splubartow.bip.lubelskie.pl/upload/pliki/zal._IV.31.15.pdf

 


 

14.02.2015

O sprawach mało ważnych,
czyli o Kulturze.

Rozważanie czwarte: (zbyt)proste zakończenie.

Wyobraź sobie taką sytuację.

Wchodzisz do urzędu. Jesteś niesamowicie nakręconym na działanie młodym człowiekiem, który z całą pewnością gdyby tylko mógł i miał rząd dusz zmieniłby świat na lepsze. Rozglądasz się gdzie pójść, gdyż jesteś tu pierwszy raz, i wypatrzywszy na tablicy wydział kultury biegniesz po schodach by spełnić swoją powyższą misję. Szukasz odpowiedniej osoby aby zaproponować jej stworzenie wspólnego projektu rozwijającego mieszkańców i sprawiającego im frajdę. Trafiasz na miłą Panią, która z zadziwieniem i uśmiechem słucha twojego słowotoku. Gdy ty kończysz Ona odpowiada – Razem z pewnością nam się uda . Mało tego, od razu dzwoni do burmistrza i prosi o poparcie, już waszego wspólnego działania. Burmistrz nie czekając przychodzi do pokoju w którym się znajdujesz i z wielką aprobatą podaje Ci rękę. – Twój pomysł – mówi – zyskuje moje poparcie i z miła chęcią przeznaczę na niego środki z budżetu. Nie musisz się też martwić o przestrzeń na terenie miasta, w końcu to nasze wspólne dobro. Idź i czyń to co Ci w duszy gra. I idziesz, drogi czytelniku…

Koniec


09.02.2015

O sprawach mało ważnych,
czyli o Kulturze.
Rozważanie trzecie: Jest dobrze, nie trza psuć.

Czasem czuję się jak bohater mechanicznej pomarańczy. Siedzę ja, czyli postać A, oraz trzech moich druhów, to znaczy postać B, postać C i postać D. Siedzimy w Barze Mlecznym pod Młynem starając się wybrać rozsądny sposób spędzenia wieczoru. Można zjeść porcję pierogów ruskich, co dobrze nastraja i przygotowuje na porcję starej dobrej Ultra-Kultury. Po prostu Horror Show! No i tak sobie siedzimy i myślimy jak ambitnie minie nam wieczór. Po południu pić nic innego jak mleko nie wypada. Ojwej w Lubartowie..

Wybrał by się człowiek na jakieś fajne wydarzenie, koncert, warsztat, spektakl, lub cholera jakiś słaby film chociażby. Mógłbym zadowolić się nawet jakąś małą wystawą, wieczorkiem poetyckim czy po prostu wieczorną pogadanką w miejscu gdzie czujesz się bezpiecznie i miło przysiąść. Niestety tory już zamknęli dla turystów, a było to najlepsze miejsce, w sytuacji gdy nie znajdziesz nic lepszego. A tych lepszych w roku można by na palcach jednej ręki wyliczyć. Może to tylko moje chore odczucie. W końcu było gorzej i chwalili.

Dobra, musi być dobrze, skoro w mediach nie czytałem jeszcze żeby coś było złe. Zawsze jest info o tym, że było. Ciężej wcześniej znaleźć, że będzie. A jak jest, to się wie, że nie ma po co. I taki ot dylemat dnia dzisiejszego.

Ps. Idziesz na piwo?


05.02.2015
O sprawach mało ważnych,
czyli o Kulturze.

Rozważanie drugie: jak robić, żeby zrobić, a nie było widać.

Czasem jest tak, że człowiek robi coś, żeby tego nie było widać. Podobnie jest w przypadku muzeum w Lubartowie. Droga dedukcji, jak powstała nowa miejska instytucja kultury w zamian za wojewódzką placówkę, jak nowym dyrektorem został stary dyrektor, i to wszystko przed świętami bożego narodzenia, jest dość skomplikowana i wymaga dłuższego rozważania. Otóż, żeby było przystępniej i z większą pompą zahaczę o wątek historyczny. Później przejdę przez szereg ustaw i opowiem jak było, a jak jest teraz.

Muzeum, bo o nim mowa, powstało z inicjatywy grupy ludzi, którzy zebrali się by wspólnie pić herbatę i opowiadać sobie o „pięknie ziemi Lubartowskiej w przeszłości i teraźniejszości”. Jako, że nie było internetu, a czarno-biały telewizor stał tylko w kilku domach, te rozmowy miały sens. Tak się składa, że mój pradziadek swego czasu reprezentował kulturę i tę grupę miłośników, przez co w garażu zdarza mi się przerzucać sprawozdania finansowo merytoryczne z przed pół wieku. Nawiasem zaznaczając – mimo herbacianej sielanki, też im w kulturze brakowało. I tak oto, ta grupa siedząca przy naparze i ciastku zorganizowała po kilku latach zmagań wystawę „Dzieje Lubartowa”, i jak mówią świadkowie – nadal się u nich dzieje. Idąc krok dalej, muzeum od owego momentu powstania, znajduje się w XIX dworku wpisanym do zabytków nieruchomych województwa lubelskiego pod numerem A/1115. Dodatkowo budynek ten wpisany jest do wykazu obiektów w których prowadzona jest działalność kulturalna i tylko taka może tam być prowadzona. Jeszcze nie tak dawno, bo zaledwie kilka miesięcy temu był to oddział zamiejscowy Lubelskiego Muzeum pn. „Muzeum Regionalne w Lubartowie” pełniący rolę muzeum regionalnego, które gromadzi zbiory i dokumentacje oraz prowadzi badania, z zakresu archeologii, etnografii, historii oraz sztuki, związane głównie z miastem Lubartów i powiatem lubartowskim. Przyznam się, że w muzeum zdarzyło mi się być kilka lat temu, a później o tym zapomniałem. Ba, wiedzę chciałem odświeżyć i się trochę odchamić ale trafiłem, że było zamknięte – o czym świadczył napis pisany niebieskim długopisem na przyklejonej do drzwi białej kartce. Smutno mi się nawet zrobiło i pomyślałem, że pewnie poszli się do jakiegoś baru odmóżdzyć. Przechodziłem nawet ostatnio obok, ale jakoś wena mnie nie naszła… Wróciłem do domu i pijąc ów wcześniej wielokrotnie wspomniany napar rozważałem jak bardzo ciekawym jest fakt braku zmian w tej placówce. Świat tak pędzi, samoloty latają, samochody jeżdżą, człowiek idzie, a muzeum stoi. Ot tak po prostu. I niby nietknięte duchem czasu, i niby nic się nie zmieniło, a jednak.

I tutaj drogi czytelniku muszę cię ostrzec, gdyż temat rozważany przeze mnie, choć w telegraficznym skrócie, jest zawiły i trudny do pojęcia. Jeżeli nie chcesz przemęczać swojego umysłu dalszym rozważaniem, zajdź do muzeum i rozkoszuj się wystawą. Jeżeli jednak chcesz dowiedzieć się jak zmieniło się to, o czym zaraz napiszę, i z tą świadomością pójść obejrzeć wystawę, zostań i dedukuj ze mną.
Z tekstu na górze już wiemy, że było, jest i pewnie będzie muzeum. Tylko jeszcze nie do końca wiemy czy to muzeum.. Z dokumentów przejętych przez Radę Miasta Lubartów (Uchwała Nr XLVI/255/14) z dnia 29 kwietnia 2014 roku wynika, że powstanie nowa instytucja kultury pod nazwą Muzeum Ziemi Lubartowskiej. Pamiętam jak długa dyskusja wywiązała się z tego powodu podczas sesji rady miasta. Było wiele przeciw i kilka za. Pytano nawet, po co w Lubartowie nowa instytucja kultury? Dlaczego? Jak? Kto będzie płacił? A później poddano pod głosowanie, i zwartym szeregiem wszyscy podnieśli ręce ku górze, dzięki czemu postawili pierwszą cegłę w wybudowanym już budynku i tym samym tknęli ducha historii w nasza małą ojczyznę. W efekcie zagłębienia się w ustawę o muzeach i uchwałę rady miasta powstało natenczas Muzeum Ziemi Lubartowskiej (w organizacji), o czym stanowi załącznik do uchwały nr 1, czyli statut. Wykonanie uchwały powierzono Burmistrzowi, co uczynił dnia 23.12.2014 wpisując instytucję do rejestru Instytucji Kultury, Dla Których Organizatorem Jest Miasto Lubartów pod numerem 3/2014. Tym sposobem doszliśmy do momentu, w którym wiemy, że mamy nową instytucję kultury. Uczcijmy to łykiem kawy na przekór.

Natomiast zgodnie z zasadą, że wyszukiwanie w BIP nie jest dla laików, docieramy do kolejnego etapu zagadki. W tym momencie wyobrażam sobie jak Bogusław Wołoszański mówi: Noc z 22 na 23 grudnia w Lubartowie była zimna i ciemna. Ale nad ranem pogoda zmieniła się i spadł rzęsisty deszcz.. I ta zmiana miała ogromne znaczenie dla historii. Burmistrz Miasta Lubartów, Janusz Bodziacki, otarł ze swojej skroni krople deszczu i wkroczył do urzędu by obwieścić nową wiadomość. Tego dnia bowiem, następuje kolejny krok w naszej sprawie czyli zarządzenie nr VII/13114.

Nim to jednak nastąpiło dnia 10.12.2014 roku stworzony zostaje dokument (zarządzenie nr VII/1/14) określający warunki organizacyjno – finansowe oraz program działania Muzeum Ziemi Lubartowskiej (w organizacji). Załącznik nr 2 tegoż dokumentu to skromny program działania MZL (Nadmieniając – już bez zaznaczenia „w organizacji”), który mam wielką nadzieję nowy dyrektor o którym zaraz będzie mowa, weźmie sobie do serca i będzie go realizował z zapartym tchem i pasją.

Zmoknięta kurtka zwisała w gabinecie, gdy burmistrz podpisywał powołanie nowego dyrektora nowej instytucji kultury. Powołuję Pana Longina Tokarskiego na Dyrektora Muzeum Ziemi Lubartowskiej w organizacji w Lubartowie – przeczytał jeszcze raz spokojnie i upewnił się, czy jest pewny i pełnym wywijasem z pióra popłynął błękitny tusz. Zapewne długo rozważał, czy aby nie zrealizować konkursu na to stanowisko, ale cóż przypieczętowane… Stało się to dość szybko, jak pewnie drogi czytelniku zauważyłeś. Tak, nastąpiło to tego samego dnia co wpisanie instytucji do rejestru. Co prawda, na BIPie utworzenie wpisu widnieje z datą 19.12.2014, czyli o 4 dni wcześniej, a data dodania opisana jest na 08.01.2015 to nie ma wątpliwości, że to było w ten jakże pracowity dla zarządcy deszczowy dzień. Żeby dodać jeszcze trochę pracy z synonimem „o ho ho ho…” muszę przytoczyć jeszcze jedną ważną rzecz do tego wszystkiego. Całe powyższe nastąpiło po zasięgnięciu opinii związków i stowarzyszeń zawodowych właściwych ze względu na rodzaj działalności prowadzonej przez instytucję, co nakazuje ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej (Art. 15. //1. Dyrektora instytucji kultury powołuje organizator na czas określony, z zastrzeżeniem ust. 3, po zasięgnięciu opinii związków zawodowych działających w tej instytucji kultury oraz stowarzyszeń zawodowych i twórczych właściwych ze względu na rodzaj działalności prowadzonej przez instytucję. //3. Organizator powołuje i odwołuje dyrektora państwowej instytucji kultury po uzyskaniu zgody ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego. W przypadku powoływania tej samej osoby na stanowisko dyrektora państwowej instytucji kultury na kolejny okres, organizator zasięga opinii ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego.).

Dedukując czytelniku zastanawiasz się kto był tak dobry i poparł wybór nowego dyrektora. Otóż, tutaj musimy sięgnąć jeszcze raz do nowego statutu muzeum w organizacji a mianowicie do Rozdziału 3 Organizacja Muzeum § 6. „Szczegółową organizację wewnętrzną Muzeum i zakresy zadań komórek organizacyjnych oraz samodzielnych stanowisk pracy określa regulamin organizacyjny nadawany przez Dyrektora Muzeum, po zasięgnięciu opinii Burmistrza Miasta Lubartów oraz opinii działających w Muzeum organizacji związkowych i stowarzyszeń twórców.” I tak drogą dedukcji dochodzimy powoli do końca naszego rozważania. Z mojego wnioskowania okazuje się, że zasięgnięto opinii Lubartowskiego Towarzystwa Regionalnego, czyli wspominanej wcześniej grupy ludzi przy herbacie. Ha! Ciekawe jest to, że w skład zarządu tej organizacji wchodzi również Burmistrz. Czyżby drgnięcie ręką przed podpisaniem dokumentu było chwilą zawahania, czy sam sobie udzielił odpowiedzi na to że dobrze robi? Tego nie wiem. I pewnie Ty też nie.

Wiem jednak to, że warto odwiedzić nowe – stare muzeum, z nowym – starym dyrektorem i dowiedzieć się za co się płaci. Bo Pani płaci, Pan płaci.. Społeczeństwo Płaci.

Koniec.


05.02.2015
O sprawach mało ważnych,
czyli o Kulturze.

Rozważanie pierwsze: Co robić? 

Czuję, że nad tym problemem głowią się zarówno włodarze, dyrektorzy ośrodków kultury, animatorzy, dziennikarze, jak i inne jednostki w małej miejscowości. Od małego do dużego wszyscy myślimy co robić? Niby ot kultura jest odpowiedzią. Jedni idą na piwo, drudzy słuchają muzyki, trzeci idą na basen, kolejni tłuką się po ryjach w centrum, a typowy Lubartowiak siedzi w domu. Bowiem 64% z badanych (patrz link) przez nas mieszkańców deklaruje, że wolny czas spędza w domu i to najczęściej buszując po intrenecie, co mnie zresztą niezmiernie cieszy, bo czuję, że będzie miał kto czytać te moje wypociny. I ja, wytrawny pasjonat wertowania sterty bezsensownych informacji, które jak wcześniej już zapowiedziałem zaśmiecają mi głowę odpowiadam: Co robić z kulturą? Otóż – nic. Jak nie wiesz co robić, to po prostu nic nie rób. Daj sobie spokój, dalej wal się po ryju, pij piwo i spaceruj po pięknie usadzonym kupami Lubartowskim parku. Jeżeli Ci to jednak nie daje spokoju, napisz w ankiecie swój pomysł na rozwój lokalnej kultury. Pamiętaj, działając przyczyniasz się do rozwoju naszej małej ojczyzny! Stajesz się wybranym i możesz dostać upominek. A przecież to tak niewiele…

zapomniałem dodać link do ankiety 🙂
http://www.loklubartow.pl/…/stworzmy-razem-kulturalne-cent…/

Koniec cz. I

 

Skip to content